Zegary ścienne przynieśli ministrowi transportu kolejarze biorący udział w manifestacjach na ulicach Warszawy. W opinii związkowców z kolei, Sławomir Nowak "zajmuje się jedynie włosami albo właśnie zegarkami".
W ten sposób demonstrujący nawiązali do "afery zegarkowej". Szef resortu transportu nie wykazał w oświadczeniu majątkowym zegarka o wartości przekraczającej 10 tysięcy złotych.
Śledztwo w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy wszczęła i prowadzi prokuratura. Zawiadomienie złożyła Solidarna Polska.
W opinii związkowców z kolei, Sławomir Nowak "zajmuje się jedynie włosami i właśnie zegarkami".
Związkowcy przywieźli prezenty - zegarki, które były ustawione na godzinę za pięć dwunasta. Zegarki symbolizowały upodabania szefa resortu transportu Sławomira Nowaka do droższych modeli czasomierzy. Szef resortu nie wykazał w oświadczeniu majątkowym zegarka o wartości przekraczającej 10 tysięcy złotych, i po doniesieniach tygodnika Wprost zawiadomienie w tej sprawie złożyła do prokuratury Solidarna Polska.
Przed siedzibą resortu transportu związkowcy odczytali swoje postulaty i przekazali przedstawicielom ministerstwa. M.in. żądali oddłużenia przewozów regionalnych i ustawy o bezpieczeństwie ruchu kolejowego. Chcieli również przestrzegania prawa marynarzy i rybaków do wcześniejszych emerytur i ratyfikacji konwencji rybackiej.
Według szacunków służb porządkowych, pikieta przed Ministerstwem Transportu zgromadziła najwięcej uczestników. Następnie związkowcy przeszli pod Sejm R.P., gdzie według szacunków policji zgromadziło się 23 tys. osób.
Liczna grupę stanowiła także reprezentacja naszego związku.
